Testowanie na zwierzętach i alternatywne metody testowania

Main image

Testowania na zwierzętach ma długą i bolesną historię. Za prekursora tej metody uważa się Galena, który żył w II wieku! Jednak na masową skalę testować na zwierzętach zaczęto dopiero w XX wieku, który przyniósł znaczący rozwój technologiczny. Obecnie ok. 80 % krajów stosuje takie metody. Jednocześnie powstaje coraz więcej ruchów sprzeciwiających się testowaniu na zwierzętach, a wiele firm chwali się, że jest “cruelty free”. Co to tak naprawdę oznacza, jak wyglądają regulacje prawne i czy możemy gdzieś sprawdzić listę firm nietestujących na zwierzętach? Wszystkie odpowiedzi poniżej!

Czym jest testowanie na zwierzętach?

Testowanie na zwierzętach oznacza inwazyjne i nieinwazyjne metody testowania różnego rodzaju produktów na zwierzętach. W ten sposób testuje się nowe kosmetyki, leki, paraleki, bada się działanie alkoholu, problemy psychiczne (stres, depresję, agresję) czy podatność na promieniowanie radioaktywne i ultrafioletowe. Takie testy mogą powodować ból, cierpienie, stres, genetyczne modyfikacje, urodzenie lub wylęg zwierzęcia.

Metoda 3R

By zminimalizować cierpienie zwierząt, Rex L. Burch i William Russell w 1959 r. sformułowali zasadę 3R:

1. Raplacement (Zastąpienie) - czyli użycie metod, które pozwolą na wykorzystanie innych sposobów testowania albo ograniczających udział zwierząt,

2. Reduction (Zredukowanie) - czyli zminimalizowanie liczby zwierząt użytych w teście,

3. Refinement (Udoskonalenie) - poprawa stosowanych metod tak, by jak najbardziej ograniczyć cierpienie zwierząt  i zwiększyć ich komfort w czasie badań.

Powyższa zasada 3R jest jak najbardziej krokiem w przód, ale bez odpowiednich regulacji prawnych ciężko skłonić marki do zmiany sposobu postępowania. W 2004 roku Unia Europejska wprowadziła zakaz testowania gotowych kosmetyków na zwierzętach, w 2009 roku zakaz testowania gotowych składników, a w 2013 roku zakaz dopuszczenia do sprzedaży kosmetyków zawierających składniki testowane na zwierzętach. Niestety - diabeł tkwi w szczegółach. Unijne zakazy dotyczą tylko zupełnie nowych kosmetyków o nowym składzie, a te już przetestowane, pzostaną na półkach drogerii.

Alternatywne metody testowania - co w zamian?

Alternatywnym pomysłem na wyeliminowanie cierpienia zwierząt jest metoda badań in vitro. Są to testy na specjalnie wyhodowanej skórze - w warunkach laboratoryjnych. Jak jednak odnaleźć w czasie zakupów produkty, przy których powstaniu nie ucierpiało żadne zwierzę? Najprościej sprawdzić listę takich kosmetyków na stronie Peta Cruelty Free, która jest obecnie największą tego typu bazą na świecie. Innym sposobem jest szukanie na opakowaniach kosmetyków certyfikatów potwierdzających, że są to produkty wegańskie - czyli takie, które nie wykorzystują do testów zwierząt, a w ich składach nie znajdziemy nic pochodzenia zwierzęcego. 

 

Napisz komentarz